Technika w XX wieku
 
Technika w XX wieku
Wiek XX będzie określany mianem stulecia techniki. Rzecz nie tylko w tym, że tempo wdrażania nowych wynalazków i rozwiązań technicznych osiągnęło poziom niespotykany w historii ludzkości. W niespotykanym również wcześniej stopniu technika i związane z nią procesy przemysłowe zaczęły uzyskiwać autonomię i podporządkowywać sobie życie jednostek oraz społeczeństw. Celem rozpoczętej na przełomie XVIII i XIX w. rewolucji przemysłowej była konieczność zaspokojenia potrzeb szybko rosnących populacji takich krajów jak Anglia i Francja. Uprawiane w warsztatach rzemieślniczych rękodzieło nie wystarczało, by zaopatrzyć w odpowiednią ilość odzieży, obuwia i innych przedmiotów niezbędnych w gospodarstwie domowym.
Wynalazek maszyny parowej, a następnie elektryczności i upowszechnienie silników elektrycznych na przełomie XIX i XX stulecia (tzw. druga rewolucja przemysłowa) otworzyły drogę do masowego przekształcania materii w formy użyteczne dla ludzi. Pod jednym warunkiem — żeby całe przedsięwzięcie było opłacalne, musiało mieć masowy charakter. Należało zapomnieć o indywidualnym odbiorcy. Liczył się tylko konsument w grupie, którą można było analizować w kategoriach socjologicznych. Do języka codziennego wszedł język ekonomii, nie liczyła się już jednostka, lecz jednostkowa wydajność. Wartość jednostki można było przełożyć na ilość przykręconych na taśmie montażowej śrubek.
Nieludzki charakter stechnicyzowanego społeczeństwa uzyskał skrajny wyraz podczas obu dwudziestowiecznych wojen światowych i w mechanizmach działania reżimów totalitarnych. W.I. Lenin czytał pilnie nie tylko prace K. Marksa, ale i twórcy taśmowego systemu produkcji, H. Forda. Podziwiali H. Forda również ideologowie hitlerowskich Niemiec.
Wojny światowe, których apokaliptyczny przebieg był z jednej strony skutkiem wyzwalającej się spod kontroli ludzi techniki, z drugiej — niezwykle postęp techniczny napędzały. Rozwój lotnictwa nie byłby możliwy bez zainteresowania tym nowym rodzajem broni generałów decydujących o frontach I wojny. Druga wojna, oprócz spustoszeń zostawiła owoce w postaci dostępu do energii jądra atomowego, radaru, napędu odrzutowego i rakietowego, nowych substancji leczniczych, komputera.
Pozostawiła też przekonanie, że skoro o wygranej w wojnie decyduje technika, to już sam postęp techniczny może być substytutem wojny. Dlatego po wojnie dwa decydujące o świecie supermocarstwa przeniosły obszar bezpośredniej konfrontacji do laboratoriów. Walka odbywała się na „frontach” energetyki jądrowej, wielkich projektów inżynierii lądowej (tamy wodne, zawracanie biegu rzek) i oczywiście w kosmosie.
Tak wielkie projekty wymagały zaangażowania olbrzymich pieniędzy i wielkich mas ludzkich. By nimi skutecznie zarządzać potrzebna była duża, sprawna administracja. Aparat państwa zaczął się rozrastać, a wszechobecna biurokracja przenikała wszystkie sfery życia społecznego nawet w krajach liberalnego kapitalizmu, jak Stany Zjednoczone.
Praktycznie przez pierwsze osiemdziesiąt, a nawet dziewięćdziesiąt lat XX stulecia dominował pogląd, że umasowienie społeczeństw, ich homogenizacja i „macdonaldyzacja” są uniwersalnym prawem obowiązującym wszystkie kraje przekraczające pewien próg technicznego rozwoju. A jednak wiek XX zakończył się pod znakiem nowej rewolucji, a w zasadzie kontrrewolucji, której celem jest zniszczenie przemysłowego i masowego charakteru nowoczesnych społeczeństw. Ostatnie dziesięć lat wieku XX to okres gwałtownego upowszechnienia technologii, które właściwie wykorzystane mogą być technologiami wolności — mowa tu o telefonii bezprzewodowej i sieciach teleinformatycznych symbolizowanych przez Internet.
Świat, w który wchodzimy w XXI w. jest światem bez odległości, w sensie dosłownym i symbolicznym. Z jednej strony dysponujemy niezwykłą łatwością podróżowania i fizycznej obecności w dowolnym miejscu na Ziemi. Z drugiej strony z tą fizyczną ruchliwością konkuruje możliwość ciągłego „bycia w zasięgu”. Telefon komórkowy i Internet powodują, że w każdej chwili możemy mieć dostęp do dowolnej praktycznie informacji lub osoby w dowolnym miejscu globu. Ta możliwość ma niezwykle głębokie konsekwencje. Nowoczesne, przemysłowe i masowe państwo zbudowane jest na dogmacie terytorialności, pełnej suwerenności na obszarze wytyczonym granicami. Odczuliśmy to dotkliwie 13 XII 1981, gdy w ciągu kilku minut Polska zamieniła się w „czarną dziurę”. Żadna informacja nie mogła dotrzeć, ani opuścić kraju, ludzie byli przywiązani do swych miejsc. Masowa mobilizacja możliwa jest tylko wówczas, gdy życie, w tym dostęp do informacji, jest funkcją odległości. Gdy jednak czynnik odległości przestaje istnieć, gdy tak samo łatwo zdobyć informację z Polskiej Agencji Prasowej jak z CNN, nowoczesne, techniczne państwo traci swoją dominującą pozycję.
Rzecz jasna, że zbudowana w okresie państwa masowego biurokracja istniejąca niemal autonomicznie będzie w imieniu państwa starała się bronić swoich przywilejów za wszelką cenę. Może to czynić wykorzystując dla swoich potrzeb te same technologie, które ludziom dają szansę uzyskania wolności. Bo jak każdy wynalazek, również nowoczesne narzędzia komunikacji mogą być wykorzystane na wiele sposobów. Przez jednostki — do realizacji własnych celów i uzyskania wolności. Przez państwo — do inwigilowania i kontroli jednostek. Najbliższe lata będą okresem sporu definiującego kształt relacji między jednostką, społeczeństwem i państwem. Trudno jeszcze zawyrokować, która tendencja okaże się silniejsza: czy tzw. społeczeństwo informacyjne stanie się najbardziej stechnicyzowanym i kontrolowanym etapem rozwoju państwa przemysłowego?; czy zwycięży wolnościowy potencjał ukryty w nowych technologiach? Nie należy spodziewać się prostej odpowiedzi. Pewne jest, że w walce tych przeciwieństw pojawi się świat zupełnie odmienny od tego, w jakim przywykliśmy żyć przez dziewięćdziesiąt lat XX stulecia. By lepiej zrozumieć te zmagania, warto przyjrzeć się, w jaki sposób kluczowe czynniki pojawiły się na scenie historii.
 
Kamienie milowe
Jeśli analizować rozwój dwudziestowiecznej techniki w kontekście konsekwencji społecznych, wyodrębnić należy kilka fundamentalnych procesów określających te relacje.
Po pierwsze, rozwój środków transportu.
Po drugie, rozwój technologii komunikacji międzyludzkiej (telefon, później Internet).
Po trzecie, rozwój technologii komunikacji masowej (kino, radio, telewizja).
Po czwarte w końcu, rozwój technologii wytwarzania i udostępniania energii.
 
Transport
Wynalazki związane z rewolucją transportową XX w. są owocem wynalazków z końca XIX w. Dziewiętnastowiecznym pomysłem jest pojazd samobieżny, również pierwsze udane próby podróży „lotniczych” podejmowano na wiele lat przed początkiem XX w. (by wspomnieć balon braci Montgolfier i loty O. Lilienthala). Jednak dopiero ubiegłe stulecie umożliwiło rozkwit i upowszechnienie zarówno transportu samochodowego jak i lotniczego.
Przypomnijmy, że w 1903 H. Ford założył w Detroit firmę Ford Motor Co. To wydarzenie nie byłoby warte odnotowania (Francja w 1900 posiadała już 10 tysięcy aut), gdyby nie fakt, że w tej właśnie fabryce, dziesięć lat później, dokładnie 7 X 1913 uruchomiono pierwszą taśmę montażową. Czas montażu auta skrócił się z 12,5 do półtorej godziny. Ta prosta z pozoru zmiana sposobu produkcji oznaczała rewolucję, i to w dwu zupełnie przeciwstawnych aspektach. Z jednej strony zwiększenie wydajności pracy umożliwiło radykalne obniżenie kosztów produkcji samochodów, a tym samym uczynienie z auta dobra masowego (w 1908 rozpoczęto produkcję modelu T Forda, a kosztował on wówczas 850 dolarów; w 1925 by go kupić wystarczyło 290 dolarów; w sumie wyprodukowano 15 176 888 egzemplarzy tego auta). Ludzie odkryli, że mogą przemieszczać się zgodnie z własną wolą — nie muszą już ograniczać się do szlaków kolei. Mogą jeździć, gdzie chcą, i osiedlać się gdzie chcą. Szybko zaczęła zmieniać się struktura miast, powstały rozległe przedmieścia, miasta i ośrodki przemysłowe uległy dekoncentracji.
Jednocześnie taśma montażowa stała się najbardziej złowrogą metaforą XX w. Pracujący przy niej człowiek został sprowadzony do roli mechanizmu, był potrzebny tylko dlatego, że nie było robotów. W zamian za te wyniszczające, odczłowieczające warunki pracy ludzie dostawali produkty innych taśm montażowych: tanią, masowo produkowaną odzież, meble, później domki mieszkalne i hamburgery.
Początek XX stulecia to również pamiętne daty: 2 lipca 1900 (formalnie ostatniego roku wieku XIX) w powietrze wzniósł się LZ1 — sterowiec o sztywnej konstrukcji hrabiego F. von Zeppelina, a 17 grudnia 1903 Amerykanin — O. Wright „oderwał” od Ziemi swój „samolot” — Flyer I i po trwającym 12 sekund locie wylądował 40 metrów od miejsca startu. W czasie, gdy produkowane przez Zeppelina sterowce umożliwiły regularne loty pasażerskie (w 1910; loty transatlantyckie w 1928), inżynierowie udoskonalali wynalazek braci Wright. W 1909 Francuz L. Blériot pokonał Kanał La Manche. Prawdziwym jednak katalizatorem rozwoju lotnictwa okazała się I wojna światowa. O ile na jej początku uczestniczące w wojnie kraje dysponowały setkami maszyn, to pod jej koniec same Niemcy produkowały 2000 samolotów miesięcznie. Łącznie podczas wojny wyprodukowano na świecie 200 tysięcy latających maszyn.
Po zakończonej wojnie z rozwoju lotnictwa skorzystała oczywiście awiacja cywilna, choć prawdziwy rozkwit lotnictwa pasażerskiego nastąpił dopiero po II wojnie, wraz z wprowadzeniem przez linie lotnicze samolotów odrzutowych. Szczytowym osiągnięciem tej cywilnej „walki z odległością” była romantyczna historia samolotów Concorde. To wspólne dzieło brytyjsko-francuskie zostało udostępnione pasażerom w 1970. Historia tego samolotu osiągającego dwukrotną prędkość dźwięku zakończyła się w ubiegłym roku katastrofą podczas startu w Paryżu, kiedy to zginęło ponad 100 osób.
Wiek XX to również czas opanowania przestrzeni kosmicznej. W 1903 rosyjski inżynier K.E. Ciołkowski ogłosił teorię lotu rakiety, kilka lat później podobnych badań podjął się Amerykanin R.H. Goddard. W tyle nie zostawali Niemcy, gdzie program rakietowy kojarzyć się zawsze będzie z osobą W. von Brauna — twórcy m.in. rakiet V-2, po wojnie „wyewakuowanego” do Stanów Zjednoczonych, gdzie stał się filarem amerykańskiego programu kosmicznego.
Marzenia K.E. Ciołkowskiego i R.H. Goddarda stały się w drugiej połowie wieku rzeczywistością. W 1957 Związek Radziecki umieścił na orbicie okołoziemskiej pierwszego sztucznego satelitę, w 1961 w kosmos poleciał pierwszy człowiek — J.A. Gagarin. W 1969 pierwszy człowiek stanął na powierzchni Księżyca, a ostatnie dni XX w. upłynęły na uruchamianiu największego projektu inżynierskiego w dziejach ludzkości: Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Przestrzeń została pokonana.
 
Komunikacja międzyludzka
Tu również prekursorskie wynalazki były dziełem XIX w. Telefon opatentowany przez A.G. Bella w 1876 stanowi do dziś podstawą rozwoju telekomunikacji. Uruchomiony w 1844 przez S.F.B. Morse'a telegraf przyczynił się do rozwoju globalnej wymiany informacji i może być uważany za protoplastą dzisiejszego Internetu. Ale by wspomniane wyżej prekursorskie wynalazki przyczyniły się do rewolucji informacyjnej i byśmy dziś mogli mówić o społeczeństwie informacyjnym, potrzeba było jeszcze kilku niezwykle ważnych elementów.
W 1937 brytyjski matematyk A.M. Turing ogłosił teoretyczną koncepcję stworzenia uniwersalnej maszyny liczącej czyli komputera. Prace te miały fundamentalne znaczenie dla budowy pierwszych maszyn liczących, które powstały podczas II wojny światowej w Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii, by wspierać obliczenia niezbędne w pracach nad bombą atomową i łamaniem kodów szyfrowych armii niemieckiej.
Kolejny etap to ogłoszona po wojnie przez C.E. Shannona i W. Weavera ogólna teoria komunikacji. Dzięki niej procesy przekazywania sygnału w sieciach telekomunikacyjnych zyskały formalny, matematyczny opis. To z kolei umożliwiło znacznie skuteczniejsze projektowanie nowoczesnych systemów wymiany informacji.
Największy jednak impuls wniósł wynalazek tranzystora w 1947 w Laboratoriach Bella. Tranzystor, a następnie układy scalone stały się podstawą rewolucji komputerowej. W krótkim czasie moce obliczeniowe dostępne tylko w laboratoriach wojskowych znalazły się przedsiębiorstwach, a od przełomu lat 70. i 80. (1979 — komputer Apple II, 1980 — PC IBM, 1984 Apple Macintosh) w normalnych gospodarstwach domowych.
Jednym z ważniejszych praw opisujących rozwój cywilizacji drugiej połowy XX w. stało się tzw. prawo Moore'a (G. Moore był jednym z założycieli koncernu Intel, największego dziś producenta mikroprocesorów), które mówi, że wydajność mikroprocesorów podwaja się co 18 miesięcy. Rezultat działania owego prawa to fakt, że dzisiejsze „pecety” mają moc superkomputerów sprzed kilku zaledwie lat oraz co może istotniejsze, tania moc obliczeniowa umożliwiła „ucyfrowienie” procesu komunikacji, sprowadzenie wszelkiego rodzaju informacji (głosu, obrazu, sekwencji wideo) do wspólnego mianownika — ciągu zer i jedynek, zrozumiałych dla każdego urządzenia wyposażonego w mikroprocesor.
Ta cyfrowa rewolucja spowodowała, że Internet z czysto akademickiego projektu uruchomionego w 1969, by połączyć wspólną siecią najważniejsze ośrodki obliczeniowe Stanów Zjednoczonych, stał się pod koniec XX stulecia najszybciej rozwijającym się medium popularnym. Jednocześnie cyfrowa metoda kodowania sygnału legła u podstaw rozwoju telefonii komórkowej. W latach 80. koncern AT&T wycofał się z inwestycji w telefonię mobilną, bo analizy mówiły, że do końca stulecia na całym świecie nie będzie więcej, niż 1 mln abonentów. Tymczasem w samej tylko Polsce było ich grubo ponad 5 mln., na świecie ponad 300 mln.
Upowszechnienie Internetu i telefonii komórkowej to zjawiska lat dziewięćdziesiątych, a w zasadzie ostatnich pięciu lat XX w. Cyfrowa podstawa działania zarówno Internetu, jak i nowoczesnych sieci telekomunikacyjnych powoduje, że systemy te zaczynają tworzyć jedną całość. Współczesny telefon to wielofunkcyjne urządzenie, które oprócz prowadzenia rozmów umożliwia wysyłanie poczty elektronicznej, dokonywanie transakcji handlowych, przeglądanie baz danych rozsianych po całym świecie. Człowiek nie jest już zdany wyłącznie na informacje reglamentowane przez konwencjonalne metody komunikacji masowej, symbolizowane przez radio i telewizję. Dostęp do każdej informacji, w każdej chwili i w każdym miejscu stał się dobrem powszechnym, a nie tylko przywilejem dla elit politycznych czy finansowych.
To nie tylko teoretyczna możliwość, cyfrowe sieci teleinformatyczne już zdążyły wywrzeć rewolucyjny wpływ na światową gospodarkę — zabijając odległość, stały się podstawą ideologii globalizmu i faktyczną przyczyną globalizacji, z dobrymi i złymi jej skutkami. W biznesie Internet stwarza równe sznse na globalnym rynku wszystkim graczom, w życiu społecznym zyskują dzięki niemu różnego typu mniejszości polityczne i społeczne. Najdobitniejszym tego przykładem była rewolta meksykańskich wieśniaków ze stanu Chiapas pod wodzą subcommandante Marcosa, która stała się wydarzeniem globalnym i odniosła sukces, głównie dzięki Internetowi.
 
Komunikacja masowa
Większość XX stulecia upłynęła jednak pod znakiem potęgi mediów rozsiewczych, radia i telewizji, w których informacja przekazywana jest jednokierunkowo — od emitenta w kierunku masowego odbiorcy. Bezprzewodowa transmisja to skutek zastosowania w praktyce odkrytych w połowie XIX w. praw Maxwella opisujących zjawiska elektromagnetyczne. Późniejsze badania G. Hertza, a następnie wynalazców G. Marconiego i A. Popowa doprowadziły do pierwszych udanych, bezprzewodowych transmisji sygnału elektromagnetycznego na odległość. Pierwsza audycja radiowa miała miejsce w grudniu 1906, kiedy amerykański elektrotechnik R.A. Fessenden wyemitował z Brand Rock w Massachusetts program, słyszalny wzdłuż wybrzeża Atlantyku aż po Wirginię. Cztery lata później w eterze usłyszeć można było głos Carusa śpiewającego w Metropolitan Opera.
Z kolei pierwsze próby transmisji obrazu miały miejsce w 1925, bez większego jednak powodzenia. Już jednak w 1935 w Niemczech odbywały się próbne emisje telewizyjne, a berlińskie igrzyska olimpijskie z 1936 można było oglądać w specjalnych salach wyposażonych w odbiorniki telewizyjne. System telewizji uruchomiony został w Wielkiej Brytanii przez BBC. W 1945 w telewizor wyposażonych było 5 tysięcy amerykańskich domów, w 1968 Amerykanie mieli już 78 mln. odbiorników telewizyjnych. W 1964 z okazji olimpiady w Tokio rozpoczął działalność pierwszy satelita telewizyjny Syncom II. Rozpoczęła się epoka jednoczesnego dostarczania sygnału telewizyjnego na całą kulę ziemską. Zdaniem legendarnego teoretyka mediów H.M. McLuhana, świat skurczył się do rozmiarów globalnej wioski.
Koniec XX stulecia to czas powszechnej obecności telewizji i radia w każdym miejscu. Jednak za sprawą technologii cyfrowych media te zmieniają swój charakter. Możliwość odbioru dowolnej stacji z dowolnego punktu kuli ziemskiej sprawia, że odbiorcy nie można już przywiązać do jednego, kontrolowanego przez państwo kanału. Konkurencja ze strony lokalnych i zagranicznych stacji, jak również mediów alternatywnych, głównie Internetu, odbiera możliwość kontroli treści konsumowanych przez jednostki. Kolejny etap rozwoju mediów rozsiewczych to coraz większe ich otwarcie na interaktywność, umożliwienie odbiorcy (na wzór Internetu) aktywnego udziału w tworzeniu programu.
Najbliższe lata będą czasem nieuchronnego przenikania się technologii telekomunikacyjnych i medialnych. Nie jest ważne, czy w domu będzie stał jeden uniwersalny odbiornik umożliwiający oglądanie filmów, nawigowanie po sieci WWW i prowadzenie rozmów, czy też dom będzie nasycony olbrzymią ilością wyspecjalizowanych urządzeń podłączonych do globalnej sieci. Ważniejsze jest to, że wszystkie te usługi dostarczane będą do jednego gniazdka, a za usługi te na koniec miesiąca zapłacimy jeden rachunek, który być również będzie uwzględniał dokonane na odległość zakupy.
 
Energia elektryczna
Druga rewolucja przemysłowa nie byłaby możliwa bez upowszechnienia elektryczności. Ta forma energii jest optymalnym medium do zasilania fabryk i domów. Elektryczność jest również warunkiem niezbędnym dla funkcjonowania rodzącego się na skutek rewolucji teleinformatycznej społeczeństwa informacyjnego. Tymczasem na świecie blisko dwa miliardy osób pozbawionych jest wciąż dostępu do energii elektrycznej. Bez niej wspaniałe osiągnięcia techniki XX w. są dla tych ludzi nieosiągalne i dalekie jak bohaterowie bajek dla dzieci.
Historia techniki XX w. pełna jest paradoksów. Odczłowieczona technika może być motorem kataklizmów takich jak wojny światowe. Może również wytworzyć tak skuteczne narzędzia wolności, jak samochód, telefon komórkowy czy Internet. Osiągnięcia te są jednak, z braku elektryczności, tylko marzeniem dla blisko jednej trzeciej populacji naszego globu. Nie da się ukryć, że ta część ludzkości nie przedstawia zbyt wielkiej „wartości rynkowej” — przy sile nabywczej kilku dolarów miesięcznie ludzie ci nie są obiecującymi klientami operatorów telefonii komórkowej i Internetu. Można by o nich w zasadzie zapomnieć. Czyniąc tak przyznalibyśmy jednak, że technika uzyskała krańcową autonomię, dominując nad relacjami międzyludzkimi. Jeśli chcemy udowodnić, że to technika podlega człowiekowi, musimy wytyczyć na XXI w. program, którego celem nie będzie lot na Marsa i umiejętność przeszczepiania głowy, lecz rozwiązanie problemu wydawałoby się banalnego — powszechnego dostępu do energii elektrycznej dla wszystkich mieszkańców Ziemi. Reszta przyjdzie sama.
 
Edwin Bendyk
zgłoś uwagę
Ilustracje
Blériot XI, którym jego konstruktor przeleciał nad cieśniną La Manchefot. W. Szewczyk/Archiwum Ilustracji WN PWN SA © Wydawnictwo Naukowe PWN
Wright Flyer fot. W. Szewczyk
Concorde, brytyjsko-francuski naddźwiękowy samolot pasażerskifot. L. Zielaskowski/Archiwum Ilustracji WN PWN SA © Wydawnictwo Naukowe PWN
Przeglądaj encyklopedię
Przeglądaj tabele i zestawienia
Przeglądaj ilustracje i multimedia