Język literacki
 
Język literacki
Dla nas dzisiaj jest rzeczą oczywistą, że starożytni Rzymianie, również ci niewykształceni, używali na co dzień łaciny. A jednak w średniowieczu, kiedy łacina odgrywała bardzo ważną rolę, miano na ten temat inny pogląd. Gdy czytamy — pisany zresztą po łacinie — traktat Dantego O wymowności w języku potocznym, widzimy, że zdaniem autora uczeni mówiący różnymi językami potrzebowali swojego rodzaju esperanta, żeby się porozumieć, i w tym celu stworzyli opartą na językach romańskich sztuczną mowę — „gramatykę” (tak Dante nazywa łacinę). „Gramatyka” zawdzięczała swą nazwę skomplikowanym odmianom i regułom, które zapewniały tak potrzebną uczonym precyzję myślenia, a jednocześnie zagradzały drogę do wiedzy prostakom.
W epoce renesansu powstały we Włoszech kontrowersje w sprawie języka przodków. Jedni humaniści twierdzili, że ich starożytni rodacy mówili po łacinie, inni — że po włosku. Zwolennikiem tego drugiego poglądu był Lorenzo Valla, największy ówczesny autorytet w dziedzinie wytwornego stylu łacińskiego. Aby dowieść, że lud starożytny mówił po włosku, Valla przytacza anegdotę o księdzu, który zmuszał swego sługę do mówienia po łacinie. Kiedy sługa, chcąc, by ksiądz dał mu klucz, powiedział: „Da mihi clavis”, ksiądz go pouczył, że ma użyć biernika: „Da mihi clavem”. Sługa nie zadowalając się informacją gramatyczną, chciał wiedzieć, gdzie jest klucz: „Ubi est clavem?”. Ksiądz znowu go poprawił, że mówi się: „Ubi est clavis?”. Na to skołowany sługa odpowiedział wierszem:
Modo clavis, modo clavem,
Numquam vidi homo talem!
Znaczy to: „Raz «clavis», raz «clavem», nigdy nie widziałem takiego człowieka!”, a właściwie „takiego człowiek”, bo nieszczęśnik użył formy homo zamiast hominem.
Dzisiaj wiemy — choć nie w pełni rozumiemy, jak to się dzieje — że człowiek, niezależnie od swego statusu społecznego, na ogół świetnie sobie radzi z językiem, który poznał w ciągu pierwszych paru lat życia, wszystko jedno, czy jest to język tak prosty gramatycznie jak angielski, czy tak skomplikowany jak węgierski. Z drugiej strony wiadomo, że język literacki często odbiega od potocznego i jest w pewnej mierze tworem sztucznym. Trudno sobie wyobrazić Rzymianina mówiącego na co dzień stylem Tacyta, tak samo jak i Polaka, który by używał stylu Parnickiego. A jeśli przyjrzymy się pełnym terminów technicznych dziełom naukowym, zauważymy, że to, co pisze Dante, nie jest aż tak absurdalne, mamy tu właśnie sztuczny język, który stworzyli na własny użytek uczeni.
Czasem rozbieżności między językiem potocznym a literackim wynikają z historii tego ostatniego. Tak ma się sprawa z czeskim: w XIX wieku postanowiono usunąć z języka wiele słów obcych, zwłaszcza germanizmów, ale nie całkiem się to udało, gdyż pozostały one w mowie potocznej. Źle to wróży wysiłkom tych, którzy chcą, by zniknął z naszego języka „szlafrok”, „hebel” i „kartofel”, a także staraniom francuskiego ministerstwa kultury, gotowego grozić ludziom grzywną i więzieniem za używanie anglicyzmów.
Jeszcze dziwniejsza jest historia dzisiejszej greki. Również w jej wypadku XIX-wieczni puryści stworzyli język literacki wolny od obcych naleciałości: była to oparta na grece starożytnej katharewusa. W końcu jednak ten sztuczny język przegrał z greką potoczną. Gwoździem do trumny katharewusy było poparcie, jakiego jej udzieliła ćwierć wieku temu junta wojskowa. Opowiadano sobie wówczas, że szef junty, Papadopulos, używa w swych mowach katharewusy, bo w niej tak samo brzmią (choć inaczej się piszą) słowa „my” i „wy”. Pułkownik miał nadzieję, że dzięki takim sztuczkom językowym uzyska jedność moralno-polityczną narodu. Czytając książki Teresy Torańskiej warto pamiętać, że nie tylko w naszej historii najnowszej bardzo się liczą zaimki osobowe.
Wróćmy jednak do pytania, czy Rzymianie mówili po łacinie. Myślę, że odpowiedzi na nie można poszukać u samych Rzymian. Gdy Cycero i Kwintylian rozważają zalety dobrego mówcy, podkreślają, że powinien mówić Latine, co dosłownie znaczy „po łacinie”. Nie mają oni jednak na myśli — jak by chciał Valla — łaciny w odróżnieniu od włoskiego. W tym kontekście Latine znaczy „normalnie”, „naturalnie”, „tak, jak się mówi”. Warto, aby tę myśl, że dobry styl powinien być bliski zwykłej mowie, mieli na względzie wszyscy, którym się marzy reformowanie języka.
Mikołaj Szymański
zgłoś uwagę
Przeglądaj encyklopedię
Przeglądaj tabele i zestawienia
Przeglądaj ilustracje i multimedia