Mistrzostwa Europy w piłce nożnej EURO 2000
 
Mistrzostwa Europy w piłce nożnej EURO 2000
Ostatnie w tym stuleciu finały mistrzostw Europy z wielu powodów przeszły do historii futbolu jako szczególne.
Choćby dlatego, że po raz pierwszy turniej tej rangi odbywał się na stadionach dwóch krajów — Belgii i Holandii. Po wtóre — po raz pierwszy zespół gospodarzy (z zaznaczeniem, że były takie dwa) nie awansował do najlepszej czwórki. Mowa tu o Belgach. Najważniejsze jednak, że dominował i wygrał futbol ofensywny, o czym świadczy m.in. znakomita średnia goli na mecz — 2,74. Na brak emocji również nie można było narzekać — nie brakowało dogrywek, znajdował zastosowanie przepis o „złotym golu”, dramatycznie przebiegał konkurs rzutów karnych. W wielu przypadkach rozstrzygnięcia nie pokrywały się z wcześniejszymi notowaniami bukmacherów.
 W grupie A na awans do 1/4 finału typowano Anglików oraz Niemców, mniejsze szanse przyznając Portugalczykom i Rumunom. Tymczasem — ostatni stali się pierwszymi. Portugalczycy, pokazując futbol natchniony i efektowny, odnieśli w tej fazie komplet zwycięstw. Choć z Anglikami przegrywali już 0:2. Następnie Figo i spółka uporali się z Rumunami i w rezerwowym składzie zdeklasowali Niemców (3:0). Ci zawiedli nie tylko w tym spotkaniu. Brak im było pomysłu na przełamanie obronnych szyków rywali, w ciągu 270 minut dokonali tego zaledwie raz, remisując z Rumunią 1:1. Potwierdziło się, że nasi zachodni sąsiedzi od kilku lat cierpią na niedobór zdolnych piłkarzy. Anglia co prawda wygrała prestiżowy mecz z Niemcami, jednak w dwóch pozostałych schodziła z boiska pokonana, choć w obu obejmowała prowadzenie. Rumunii demonstrowali połączenie doświadczenia z generacją nowych talentów, której przewodził Cristian Chivu z Ajaxu Amsterdam.
 Grupę B, zgodnie z oczekiwaniami zdominowali Włosi, gromadząc komplet punktów. Od pierwszej minuty swych występów potwierdzali, że choć nie grają efektownie, do turnieju są przygotowani doskonale. Belgia w inauguracyjnym meczu EURO 2000 uporała się ze Szwecją (2:1), jednak potem nie dała rady ani Włochom, ani Turcji, przedwcześnie odpadając rozgrywek. Szwedzi, których skład został poważnie osłabiony przez serię kontuzji, grali bezbarwnie, zaś drużyna Turcji zaprezentowała się rewelacyjnie. Skazywana na pożarcie, najpierw zdobyła swą pierwszą bramkę w kontynentalnych finałach, potem pierwszy punkt, by w trzeciej potyczce, przeciw Belgom, odnieść zwycięstwo na wagę awansu do ćwierćfinałów.
 Kolejność w grupie C okazała się zgodna z przewidywaniami — Hiszpania przed Jugosławią. Zanim jednak do tego doszło, piłkarze z Półwyspu Iberyjskiego mieli spore kłopoty. Niespodziewanie ulegli Norwegii, a zwycięstwo nad Jugosławią wywalczyli dopiero w ostatnich sekundach. Nisko oceniani Słoweńcy zaprezentowali futbol pełen ekspresji, mając w swych szeregach bramkostrzelnego Zlatko Zahovicia, za to Norwegowie wręcz zniechęcali chłodną kalkulacją oraz schematyzmem w swojej grze.
 Grupę D tworzyli przedstawiciele krajów mających na swoim koncie złote medale mistrzostw Europy (jeśli Czechów uznać za spadkobierców zespołu Czechosłowacji). Zapowiadało się więc na ciekawą walkę, tymczasem już przed ostatnią turą gier sytuacja była jasna. Awansowały Holandia i Francja.
 Ćwierćfinały potwierdziły wysoki poziom zawodów, choć brakowało w nich emocji. W żadnym bowiem z czterech meczów nie była potrzebna dogrywka. Włosi łatwo pokonali Rumunów (2:0), Portugalczycy Turków (2:0), zaś Holendrzy rozgromili Jugosłowian aż 6:1. Tylko Francuzi, na skutek lekkomyślności bramkarza, Fabien Bartheza, z trudem wywalczyli zwycięstwo. Przy prowadzeniu 2:1, w ostatniej minucie Hiszpan Raul Gonzalez, wykonując rzut karny nie trafił do bramki, dzięki czemu obrońcy tytułu mistrza świata przeszli do strefy półfinałowej.
 Tu emocje sięgnęły zenitu. Francja — Portugalia po 90 minutach 1:1. W ostatnim fragmencie dogrywki portugalski obrońca Abel Xavier odbił ręką strzał Sylvaina Wiltorda i sędzia podyktował rzut karny. Zinedine Zidane, wykazując stalowe nerwy trafił do siatki przesądzając wynik spotkania na korzyść Francuzów. W drugim półfinale, Holendrom wydawało się sprzyjać wszystko — wykluczenie (wskutek ukarania dwiema żółtymi kartkami) Włocha Gianluki Zambrotty, przyznanie dwóch rzutów karnych. Strzał Franka de Boera obronił Francesco Toldo, a Patrick Kluivert trafił piłką w słupek. Osłabieni liczebnie, ale zdeterminowani Włosi utrzymali wynik 0:0 do końca dogrywki, a dzięki imponującej postawie bramkarza na swoją korzyść rozstrzygnęli serię rzutów karnych (3:1). Wyeliminowanie Holendrów, przypieczętowało dominację południa Europy, które w czołowej ósemce miało aż siedem drużyn.
 W rotterdamskim finale Francuzi znowu ze stanu 0:1 doprowadzili do zwycięstwa 2:1, również po „złotym golu”, tym razem autorstwa Davida Trezegueta. Tu także napięcie było ogromne, gdyż wynik meczu wyrównali w ostatnich sekundach zasadniczego czasu gry.
 Złoty medal dostał się w godne ręce. Po raz pierwszy w historii piłki nożnej aktualni mistrzowie świata zostali mistrzami Europy. Zademonstrowali futbol doskonały technicznie, pełen polotu, zorientowany ofensywnie. Zarówno w podstawowym jak i w rezerwowym składzie mieli znakomitych zawodników. Trener Roger Lemerre umiejętnie zmodernizował kadrę po triumfie w mistrzostwach świata roku 1998. Wiele drużyn po takim sukcesie spoczywało na laurach, tymczasem Francuzi potrafili jeszcze dokonać postępu w swej grze!
 Królami strzelców finałów XI Mistrzostw Europy zostali Holender Patrick Kluivert i Jugosłowianin Savo Milošević. Oprócz nich do bohaterów imprezy należeli: Zinedine Zidane, Laurent Blanc i Thierry Henry (Francja), Figo i Nuno Gomes (Portugalia), Francesco Toldo, Alessandro Nesta i Paolo Maldini (Włochy) oraz Edgar Davids i Boudewijn Zenden (Holandia).
Roman Hurkowski, red. nacz. „Piłki nożnej”
zgłoś uwagę
Przeglądaj encyklopedię
Przeglądaj tabele i zestawienia
Przeglądaj ilustracje i multimedia