Przemiany społeczne w XX wieku
 
Przemiany społeczne w XX wieku
Nasz wiek
Wiek XX zaczynał się dyskusjami nad umasowieniem społeczeństw. Kończy licznymi sporami, a także tłumnymi manifestacjami przeciw globalizacji. Dyskusje pierwszych dekad stulecia dotyczyły zasadniczo przemian dokonujących się w obrębie Europy oraz w mniejszym stopniu Ameryki. Reszta świata znajdowała się na marginesie zainteresowań socjologów i politologów. Odwiedzali ją i opisywali tylko podróżnicy, misjonarze, kolonialni urzędnicy, czasem antropologowie. Gorące debaty na temat globalizacji ukazują nową geografię świata. Nadal można mówić o centrach finansowych, kulturalnych, politycznych, ale nie sposób jasno powiedzieć, gdzie są peryferia naszego globu. Nie da się również rozstrzygnąć, czy światowa rywalizacja dotyczy tylko dawnych wielkich mocarstw, czy też, jak pisał S. Huntington, historycznie ugruntowanych cywilizacji (np. muzułmańskiej, europejskiej, amerykańskiej). Jedno zdaje się być pewne, Zachód (Ameryka, Europa i Australia), mimo swej przewagi militarnej i gospodarczej, stoi wobec rodzących się sił, z którymi wspólnie będzie musiał decydować o losach świata. W początkach wieku dominowała postawa europocentryczna uznająca za właściwe i postępowe tylko to, co powstawało w obrębie naszej kultury. U jego kresu orientacja jest globalna. Jesteśmy coraz bardziej świadomi współzależności rynków gospodarczych i międzynarodowej wymiany handlowej, jak i współzależności systemów ekologicznych. Wreszcie coraz intensywnej odczuwamy solidarność, nie tylko z obywatelami własnego kraju czy tego samego obszaru cywilizacyjnego, ale również z ludźmi mieszkającymi na odległych kontynentach. Tym samym słabną nasze rasowe uprzedzenia i przesądy. Nikt nie kwestionuje już potrzeby pomocy humanitarnej w wypadku klęski głodu czy katastrofy naturalnej, doceniamy również znaczenie różnego rodzaju misji pokojowych służących w miarę potrzeby zachowaniu ładu i stabilności politycznej.
Społeczeństwa masowe
Mówiąc o umasowieniu społeczeństw zachodnich (z czasem i społeczeństw azjatyckich czy latynoamerykańskich) zwracano uwagę na kilka współwystępujących faktów. J.O. y Gasset w swojej klasycznej pracy Bunt mas (1929) pisał o olbrzymich zmianach demograficznych. Stale wydłuża się przeciętna długość życia zarówno kobiet i mężczyzn, zmniejsza się śmiertelność niemowląt. Postęp medycyny pozwolił usunąć gnębiące nas dotąd epidemie na przykład cholery, czarnej ospy czy polio, choć pojawiła się nowa plaga, szczególnie groźna na kontynencie afrykańskim, AIDS. Wydłużeniu ludzkiego życia służy nie tylko medycyna, ale i rosnąca produkcja żywności, zmiana stylu życia, większa troska o higienę. następuje wzrost liczby ludności w krajach zachodnich, a jednocześnie mamy do czynienia z nowym całkowicie zjawiskiem, starzeniem się społeczeństw. W krajach zachodnich rośnie liczba osób w wieku emerytalnym, co powoduje zwiększenie kosztów różnego rodzaju świadczeń socjalnych, zaczyna też brakować wykwalifikowanych pracowników.
Tej demograficznej eksplozji niemal we wszystkich częściach świata towarzyszy dalszy proces urbanizacji. Nie tylko maleje liczba osób zatrudnionych w rolnictwie, ale kurczy się liczba mieszkających na wsi. Rośnie, i to niekiedy w zatrważającym tempie, ilość mieszkańców wielkich miast. W wielkich metropoliach takich jak: Meksyk, Bombaj, Dżakarta, Rio de Janeiro, São Paulo czy Kair mieszka po kilkadziesiąt milionów, ludzi z czego większa część w slumsach. Skutki zagęszczenia ludności są niepokojące: od wzrostu przestępczości po skażenia ekologiczne.
Oświata i racjonalność
Kolejnym istotnym zjawiskiem społecznym XX wieku jest (zapoczątkowany już w poprzednim stuleciu wprowadzeniem powszechnego obowiązku szkolnego) rozwój oświaty na skalę masową. Jako pierwsze, takie prawo wprowadziły Prusy, z czasem rozpowszechniło się ono w całym świecie zachodnim i objęło nie tylko nauczanie początkowe, ale również w niektórych krajach szkolnictwo średnie. Dostęp do szkół stawał się tym łatwiejszy im bardziej obniżano lub znoszono czesne, a państwo przejęło na siebie obowiązek utrzymywania i kontrolowania publicznej edukacji. Jednocześnie stale zwiększała się liczba szkół wyższych, rosła liczba studentów. Obecnie w krajach zachodnich studiuje już średnio ponad 20% młodzieży, przy czym od początku wieku dostęp do edukacji został otwarty formalnie dla wszystkich — w tym dla osób z klas niższych, dla dziewcząt, jak i osób wywodzących się z mniejszości religijnych czy etnicznych. Edukacja stała się jedną z najważniejszych dróg awansu społecznego. Pozycja w strukturze społecznej nie jest dziedziczna, w większym stopniu zależy dzisiaj od indywidualnej inicjatywy, w tym wiedzy, kwalifikacji, wykształcenia. Wielu socjologów zwraca uwagę, że miejsce na drabinie społecznej (czyli pozycja majątkowa oraz prestiż) zależy od kompetencji, co oznacza, że struktura społeczna nabiera charakteru merytokratycznego.
Potrzeba wykształcenia łączyła się po pierwsze z potrzebami polityczno-militarnymi. Masowy pobór do wojska wymagał od żołnierzy służby zasadniczej minimum wykształcenia niezbędnego do obsługi technologicznie zaawansowanej broni. Edukacja była również traktowana jako narzędzie politycznego wychowania w szacunku dla ojczyzny i władzy. Wzrost poziomu wykształcenia sprzyjał przy tym rozwojowi gospodarki. Konkurencyjność i wydajność poszczególnych gałęzi przemysłu zależy zarówno od nowych odkryć naukowych i technicznych, jak też od poziomu wykształcenia zatrudnionych pracowników.
Zwiększenie znaczenia oświaty i nauki jest istotną oznaką wzrostu racjonalności. Racjonalność, obecna zarówno w nauce, jak i w życiu ekonomicznym, społecznym, obyczajach, kulturze politycznej zakorzenionej w legalno-racjonalnych prawach i procedurach, rozwoju biurokracji, sprawia, że z jednej strony świat zdaje się być bardziej uporządkowany i godny zaufania, ale równocześnie traci swój dotąd wpisany weń sens. Stopniowo zanika znaczenie religii, tradycji, rytuałów (te często bywają nazywane czymś irracjonalnym), a we wszystkich naszych zachowaniach kładzie się coraz większy nacisk na racjonalne formy rozumienia rzeczywistości i jej kontroli. Za Maxem Weberem, niemieckim socjologiem żyjącym na przełomie XIX i XX w., możemy mówić o „odczarowywaniu” świata czy sekularyzacji, jako istotnych zjawiskach naszego wieku. Wszelako racjonalizacja naszych postaw i wymagań pozostawia znaczny obszar dla romantycznego ducha idei samorealizacji i ekspresji. Współczesne społeczeństwa zdają się być romantyczne w wymiarze życia prywatnego, wyobraźni, a nastawione utylitarnie i racjonalnie w sferze życia publicznego z naciskiem na jego efektywność. Te dwie sfery doświadczania świata współegzystują ze sobą. Czasem owe postromantyczne tęsknoty znajdują wyraz we władczych zbiorowych emocjach (np. w nacjonalizmie, kulcie wodzów, zbiorowym uwielbieniu dla charyzmatycznych postaci takich, jak politycy, aktorzy, wielcy sportowcy), częściej jednak romantyczny obraz samospełnienia świetnie służy rozwojowi przemysłu turystyki, rozrywki czy generalnie — masowej konsumpcji, co doskonałe uwidacznia się we współczesnej reklamie i popularnych hasłach typu „bądź sobą”, „wybierz siebie” itd.
Awans postaw racjonalistycznych znajduje wyraz w rosnącym znaczeniu profesjonalnej i mniej lub bardziej niezależnej od polityków biurokracji, zarówno publicznej, jak też prywatnej, wielkich korporacji, prawników uważanych za kapłanów współczesnych państw (coraz częściej, jak w wyborach prezydenckich w Stanach Zjednoczonych w 2000 centrum władzy przenosi się do sądów) oraz w kluczowej już pozycji, jaką zaczynają zajmować w naszym życiu eksperci, naukowcy oraz intelektualiści. Ważniejsze decyzje polityczne zapadają w kręgach eksperckich. Ich opinie, a przede wszystkim zaskakujące odkrycia technologiczne, decydują w zasadniczej mierze o kształcie naszego codziennego życia. Podział świata zaczyna wyznaczać już nie tylko poziom produkcji przemysłowej, ale przede wszystkim tempo innowacyjności, poszukiwań badawczych i ilość środków przeznaczanych na tworzenie nowych technologii i obszarów badawczych.
Demokratyzacja, nacjonalizm, masy
Znakiem współczesności, w opinii wielu myślicieli, jest stałe rozszerzanie praw cywilnych, obywatelskich i socjalnych na coraz większą liczbę osób. Demokratyzacja sprawia, że podmiotem prawa cywilnego może być każdy bez względu na płeć, wykształcenie, religię czy wysokość płaconych podatków. W pierwszych dekadach wieku XX czynne i bierne prawa obywatelskie formalnie przyznano wszystkim obywatelom państw narodowych. Po II wojnie światowej niemal wszędzie zostało rozszerzone na kobiety. Język demokracji i język praw człowieka stał się obecnie swoistego rodzaju moralnym esperanto całego świata. Politycy wszystkich orientacji — niezależnie od tego, jak często i jak chętnie łamią prawa swoich poddanych — zaczynają coraz chętniej powoływać się na swoje demokratyczne uprawnienia do rządzenia oraz demokratyczne cele swoich działań.
Coraz mocniejsze określenie obywatelstwa wymagało również zdefiniowania wewnętrznych i zewnętrznych jego granic. Wewnętrzne granice najczęściej były wyznaczane przez pojęcie narodowej tożsamości. Przynależność do danej wspólnoty politycznej wiązała się z przyjęciem politycznej, a niekiedy etnicznej czy wręcz rasowej koncepcji narodu. Dopiero na przełomie XIX i XX wieku możemy mówić o niemal pełnej „nacjonalizacji” europejskich społeczeństw. Z tym wiązało się wprowadzenie restrykcji imigracyjnych, obowiązek posiadania paszportów i różnego rodzaju dowodów tożsamości, związanie społecznych i zawodowych możliwości awansu z obywatelstwem lub narodowym pochodzeniem (np. niektóre zawody były faktycznie lub formalnie zastrzeżone tylko dla jednej, dominującej grupy narodowej). „Nacjonalizacja” społeczeństw wyrażała się także przez podkreślanie znaczenia narodowych atrybutów w różnego rodzaju rywalizacjach (np. sportowych) lub konfliktach.
Paradoksalnie, przyjęcie w początkach wieku prawa do samookreślenia zaostrzyło tylko proces narzucania zasad narodowych na jednostki (nacjonalizm) odbierając tym samym to prawo innym grupom ludzi. W praktyce oznaczało to, że pewne kulturowo-językowe wspólnoty uzyskały możliwość samookreślenia (np. Czesi, Polacy, Węgrzy po upadku monarchii austro-węgierskiej) natomiast wiele innych zamieniono w „mniejszości” zamieszkujące „państwa narodowe”. Społeczne i ludzkie koszty takiego rozwiązania były ogromne. Państwa usiłowały asymilować owe mniejszości odbierając im prawo do zachowania i rozwoju własnej kultury. Dokonywano też, nie zawsze w sposób pokojowy, korekt granic, albo starano się fizycznie wyeliminować owe mniejszości. Idea świata podzielonego na etnicznie homogeniczne narodowe wspólnoty oznacza też pojawienie się nowego rodzaju ludzi, tak zwanych bezpaństwowców, którzy nie mogą liczyć na jakąkolwiek ochronę prawną czy materialne wsparcie. Np. Żydzi w latach trzydziestych, wygnani najpierw z Niemiec, potem z Austrii, zapowiadali pojawienie się nowego rodzaju obcych. Na skutek wojen, politycznych represji, gospodarczych katastrof narasta liczba wygnańców poszukujących nowych ojczyzn i nowego, spokojniejszego miejsca zamieszkania.
Stworzenie tak mocnych granic zewnętrznych pozwoliło politycznym zbiorowościom na to, by mogły się wspólnie zajmować istotnymi dla siebie sprawami, gdyż inaczej nie dałoby się ani wytworzyć wspólnoty komunikacyjnej, ani nie mógłby powstać consensus dotyczący reguł pospólnego działania. Zarazem jednak narodowe zamykanie się wspólnot prowadziło do niszczenia różnorodności i pluralizmu w obrębie granic państwa, a tym samym wzmacniało tendencje homogenizacyjne. Wszyscy stawali się do siebie podobnie umieszczeni w obrębie tej samej kulturowej wyobraźni.
Jedna z zasadniczych i gorących współczesnych dyskusji dotyczy właśnie miejsca i znaczenia wielokulturowości czyli prawa i obecności w granicach jednego państwa wielu równorzędnych kultur. Wobec napływu olbrzymich rzesz nowych imigrantów coraz trudniej jest mówić o jednej dominującej kulturze (np. o kulturze białych, anglosaksońskich protestantów w Stanach Zjednoczonych), państwa tworzone są z wielu tradycji i religii, z których każda w imię demokratycznej zasady równości domaga się uznania i politycznej obecności. W ten sposób otoczenie społeczne staje się coraz bardziej heterogeniczne, zróżnicowane i słabnie tendencja ku ujednolicaniu, czy jak inni sądzą, narzucaniu jednego wzorca kulturowego wszystkim obywatelom niezależnie od tradycji, do której się przyznają i z którą się utożsamiają. Problem ten jest żywo dyskutowany nie tylko w krajach zbudowanych zasadniczo przez imigrantów (np. Kanada, USA, Australia), ale również w zachodnieuropejskich państwach narodowych ze znaczącą liczbą imigrantów (np. Wielka Brytania, Francja).
Wkroczenie wielkich mas ludzi do polityki dotąd zastrzeżonej niemal wyłącznie do tradycyjnych elit (arystokracja, intelektualiści, wielki kapitał) skomplikowały obraz sceny publicznej. Coraz większego znaczenia (które obecnie słabnie) nabierały masowe partie, najczęściej tworzone na podstawie klasowej. Do życia publicznego wszedł nowy rodzaj polityków, których często nazywano również demagogami. Za pomocą środków masowego przekazu zwracali się do olbrzymich rzesz ludzkich posługując się prostymi, a możliwie szeroko zrozumiałymi hasłami, apelując często nie tyle do rozsądku, wiedzy, co do emocji, w tym lęków, poczucia zagrożenia, konstruując w miarę łatwy, czarno-biały obraz rzeczywistości. Prostocie czy wręcz prymitywizmowi programów i przedstawień świata towarzyszyły często równie proste, acz nieobliczalne w skutkach, propozycje działań. Szczególne nasilenie demagogii politycznej obserwowaliśmy w Europie międzywojennej. Lekarstwem na kryzys władzy czy napięcia społeczne miały być rządy dyktatorskie lub totalitarne, wywłaszczanie czy wręcz zabijanie współobywateli oraz wojny. Dwudziestowieczna polityka uległa z pewnością znacznemu zideologizowaniu oraz zbrutalizowaniu.
Wielu obserwatorów sceny publicznej zwracało i zwraca uwagę na to, że problemy polityczne są na tyle skomplikowane i wymagające, że leżą poza zakresem kompetencji wyborcy. W tej sytuacji kluczową rolę, również w systemach demokratycznych, zajmują elity polityczne zwane klasą polityczną, które potrzebują co najwyżej cyklicznego poparcia wyborczego. Coraz więcej decyzji zapada w obrębie tak zwanego „drugiego państwa”, czyli w wyniku zakulisowych przetargów między elitami przedsiębiorców (coraz istotniejszą rolę odgrywają różnego rodzaju lobbies), pracowników (liderzy związków zawodowych), niezależnych stowarzyszeń, zawodowych urzędników wyższego szczebla, służb specjalnych oraz ekspertów. Natomiast sami wyborcy, obywatele państwa nie są w stanie, i zwykle nie chcą, zajmować się polityką ogólnopaństwową. Tym samym obietnice demokratycznych ideologów związane z pełnym dostępem obywateli do władzy, jawnością życia publicznego, reprezentacją interesów wszystkich grup w życiu publicznym okazywały się mniej lub bardziej fikcyjne czy możliwe do spełnienia. Od wielu lat mówi się przeto — mimo postępów demokracji w świecie — o zaniku partycypacji obywatelskiej, kurczeniu się społeczeństwa obywatelskiego oraz o tym, że możliwa i realistycznie pomyślana demokracja musi z konieczności przyjmować postać oligarchiczną.
Państwo
Nowoczesne, masowe społeczeństwa są nie do pomyślenia bez istnienia złożonych techniczno-organizacyjnych systemów. Współczesne państwa kapitalistyczne zyskują nieznany dotąd w historii wpływ na życie obywateli. Wszędzie obserwuje wzrost liczby urzędników publicznych, rosną bardzo szybko zarówno wydatki na cele społeczne jak i militarne (wedle wielu badaczy rozrost państw jest funkcją wojen lub postrzeganych zewnętrznych zagrożeń; wzrost wydatków na armie był równie wysoki w czasie wojny światowej, jak w okresie tak zwanej „zimnej wojny”). Państwo staje się bardzo ważnym pracodawcą i zleceniodawcą. Tym samym zmienia się zakres odpowiedzialności państwa. Obok swych klasycznych funkcji: zachowania bezpieczeństwa i ładu, państwo ma gwarantować ochronę socjalną, inwestować w edukację i naukę. Przez politykę finansową, celną, podatkową posiada olbrzymi wpływ na procesy gospodarcze. Rośnie tym samym nie tylko zakres, ale i złożoność struktur instytucjonalnych państwa. Wymaga to coraz bardziej skomplikowanych praw i procedur działania. Współczesne państwo ma nieznane dotąd możliwości kontroli obywateli, którą znacznie ułatwiają systemy komputerowe.
Najważniejszym jednak zjawiskiem jest pojawienie się państwa opiekuńczego — welfare state. Nie ulega wątpliwości, że przyczyniło się ono do zredukowania zakresu biedy, zmniejszenia nierówności materialnej oraz nierówności w dostępie do edukacji i kultury, jak też złagodziło warunki życia wielu ludzi. Państwo zaczęło gwarantować większe poczucie bezpieczeństwa socjalnego i materialnego obywateli. Razem z rozrostem funkcji opiekuńczych państwa (co nastąpiło w Europie zachodniej po 1945) skończyła się epoka konfliktów klasowych oraz partii zorientowanych na reprezentowanie interesów jednej klasy. To z kolei przyczyniło się do zmniejszenia napięć politycznych i centryzacji polityki. W życiu publicznym większą niż do tej pory rolę odgrywa retoryka pragmatyczna, umiarkowana, zanika język walki i wielkich konfliktów.
Państwo opiekuńcze mogło zaistnieć poprzez proces kolektywizacji społeczeństw. Każda grupa, określona ze względu na wiek, płeć, zawód, stan rodzinny, zdrowie czy miejsce zamieszkania, została umieszczona w odpowiedniej kategorii. Definiowaniu statusu tych grup towarzyszyło określenie oczekiwań co do zachowań i możliwości każdej z nich oraz rosnącej przy tym liczby urzędników, jak i służb społecznych. Państwo opiekuńcze tym samym prowadzi do standaryzacji ludzkich zachowań i biograficznej pozycji.
Razem ze wzrostem znaczenia redystrybucyjnej funkcji państwa konieczne jest niemal stałe zwiększanie obciążeń podatkowych, szczególnie grup lepiej uposażonych. W wielu państwach przyjęto zasadę akcji afirmatywnych, czyli polityki sprzyjającej przyjmowaniu na studia czy do pracy osób wywodzących się z grup społecznie lub kulturowo słabszych. Tak więc na przykład w Stanach Zjednoczonych młodzież pochodząca z rodzin afro-amerykańskich czy w Europie z rodzin ubogich lub społecznie zaniedbanych ma preferencje w otrzymywaniu stypendiów czy awansu zawodowego. Zakres społeczny grup określanych mianem „mniejszości” stale ulega zmianie. Do mniejszości poza mniejszościami etnicznymi zaliczane często bywają kobiety. I również one uzyskują szczególne uprawnienia w punkcie wyjścia karier zawodowych.
Często przy tym jest przywoływana zasada reprezentatywności. Liczba studentów, osób zatrudnionych w administracji, członków gabinetów rządowych czy parlamentarzystów powinna odzwierciedlać społeczne podziały, w tym również podziały ze względu na płeć. Nacisk na awans społeczny, zawodowy i polityczny kobiet jest najściślej związany z pojawieniem się w połowie lat sześćdziesiątych feminizmu.
Feminizm i nowy obraz rodziny
Awans społeczny kobiet wiąże się ze zmianą wizji naturalnej tożsamości kobiet. Coraz częściej i ostrzej kwestionuje się wizję kobiety sprowadzonej do roli matki czy strażniczki domowego ogniska. Nie tylko feministki uważają, że kobiety powinny posiadać takie sama prawa jak mężczyźni a ich tożsamość można wyznaczyć poza tradycyjnymi rolami w rodzinie czy zawodami (nauczycielki, pielęgniarki). Te zjawiska wiąże się nie tylko z rosnącym udziałem kobiet w rynku pracy, ale również z ich większą ekonomiczną niezależnością. Co więcej, możliwość kontroli urodzin sprawia, że macierzyństwo staje się kwestią wyboru kobiety (stąd ciągłe i zaciekłe spory o aborcję i kontrolę urodzin) i w związku z tym zyskują one większą kontrolę nad sposobem godzenia swych ról zawodowych i rodzinnych, jak i definiowania swojej tożsamości. Warto dodać do tego, że zmienia się znaczenie i koncepcja rodziny. Nie tylko rośnie liczba samotnych kobiet z dziećmi, wzrasta liczba rozwodów oraz gotowość do zawierania kolejnych związków małżeńskich, ale coraz więcej jest gospodarstw domowych jednoosobowych (tzw. singli) lub też związków niesformalizowanych.
Procesowi awansu kobiet i zmiany struktury rodzin towarzyszą olbrzymie zmiany w sferze wyobrażeń dotyczących ludzkiego ciała i seksualności. Mimo stale podejmowanej krytyki permisywności (rzekomo zbyt liberalnej postawy wobec współżycia seksualnego szczególnie przedmałżeńskiego, jak i wobec pornografii czy tak zwanej „golizny”) zasadniczo wartość rodziny (nawet jeśli jest inaczej definiowana) nie ulega głębszym zmianom. Można natomiast mówić o wzroście znaczenia seksualności w obyczajach, strojach, kulturze masowej, która zaczyna być uważana za ważny element naszej samorealizacji. Mówi się o niej i pokazuje ją w sposób o wiele swobodniejszy i bardziej otwarty. W zasadzie znikły wszelkie formy cenzury obyczajowej, a granica między obscenicznością, pornografią a sztuką uległa zamazaniu. Walczy się z różnego rodzaju tabu obyczajowym, autorytarnym podejściem do seksualności w imię wyzwolenia i liberalnie pojętej swobody wyboru. Docenia się w większym stopniu niż dawniej seksualność kobiet. Poza tym obserwujemy stopniową liberalizację postaw wobec homoseksualizmu. Homoseksualność nie podlega jak dawniej jakimkolwiek prawom karnym, choć jej legalność jest poddana jawnym ograniczeniom. W większości państw związki homoseksualne nie są uznawane za równorzędne ze związkami heteroseksualnymi.
Konsumpcjonizm
Jednym z niezwykle charakterystycznych zjawisk naszego wieku, szczególnie jego drugiej połowy jest zjawisko masowej konsumpcji i pojawienia się społeczeństwa konsumpcyjnego, w którym zasadniczo tożsamość jednostki określa się poprzez posiadanie i zdobywanie dóbr materialnych. Mówi się przy tym często, że jest to kultura, w której zasadnicze znaczenie dla samooceny i poczucia życiowego zadowolenia ma posiadanie (określane jako „mieć”), a nie doświadczenie wewnętrzne i religijne, nastawienie na pomoc bliźnim (nazywane „być”). Masowa konsumpcja z jednej strony prowadzi do homogenizacji postaw i praktyk życiowych (ludzie ubrani w podobny sposób, mieszkający w niemal identycznych domach lub mieszkaniach, tak samo zorientowani na modne przedmioty, żywiący zbliżone aspiracje i potrzeby). Coraz częściej powiada się, że współczesne społeczeństwa zachodnie są zdominowane przez klasę średnią — grupę o podobnej orientacji życiowej i względnie zbliżonym stylu życia. Tendencje homogenizacyjne poza zbiorowym konformizmem wzmacnia reklama i tworzone przez masową kulturę różnego rodzaju wyobrażenia dobrego i spełnionego życia. Konsumpcjonizm i masowa kultura upodabniają ludzi nie tylko w jednym państwie, ale też na skalę globalną. Wielkie korporacje obejmują swoim zasięgiem niemal cały glob (to jeszcze jeden wymiar procesu globalizacyjnego), a konsumenci na całym świecie dążą do zdobycia tych samych przedmiotów i spełnienia podobnych marzeń życiowych. Mają tych samych idoli, słuchają podobnej muzyki, pragną podobnych doświadczeń. Z drugiej strony konsumpcjonizm ma swój indywidualistyczny aspekt. Nasze możliwości nabywcze i wyobrażenia o celach, jakie chcemy osiągnąć wyznacza pozycja na rynku, własne poczucie smaku, jak i bogactwo propozycji rynkowych.
Między indywidualizmem a kolektywizmem
Współczesne społeczeństwa liberalno-demokratyczne wytwarzają dwa przeciwne, choć współbieżne sposoby doświadczania siebie i swojej tożsamości. Z jednej strony widzimy siebie i jesteśmy postrzegani jako członkowie zbiorowości (narodowych, etnicznych, religijnych, zawodowych, majątkowych), kształtujemy swoje aspiracje i style życia ze względu na swoje społeczne usytuowanie. Domagamy się często szczególnych uprawnień grupowych i pragniemy uznania społecznego właśnie, jako członkowie swojej wspólnoty. Z drugiej jednak strony zarówno większy stopień pluralizmu społecznego, wolności obywatelskich, możliwości zawodowych, awansu finansowego sprawiają, że nacisk pada na rozwój indywidualności i jednostkowej niepowtarzalności. Współczesny liberalizm kładący nacisk na ekspresję samego siebie, indywidualne samospełnienie — bez względu na to, jak sobie je wyobrażamy — wydobywa i waloryzuje pozytywnie naszą indywidualność. To my mamy niejako wybierać siebie, swoje wartości, sposób życia, zawód, płciowe tożsamości. Tak więc tendencja ku homogenizacji społecznej i kolektywizacji zbiorowych zachowań jest równoważona przez tendencje i idee indywidualistyczne. Nie ma powodu, by sądzić, że w następnych dekadach nowego wieku sytuacja miałaby ulec w tym wypadku większym zmianom.
Paweł Śpiewak
zgłoś uwagę
Ilustracje
São Paulo, widok ogólny (Brazylia)fot. M. Jędrusik/Archiwum Ilustracji WN PWN SA © Wydawnictwo Naukowe PWN
Przeglądaj encyklopedię
Przeglądaj tabele i zestawienia
Przeglądaj ilustracje i multimedia