Pitagorejczycy
 
Pitagorejczycy.
Wkrótce po ogłoszeniu stanu wojennego w tramwajach warszawskich pojawiły się wiszące zresztą do dziś kartki z napisem: Nie wychylać się. Niektórzy żartem, a niektórzy całkiem serio, twierdzili, że władze chcą w ten sposób wpłynąć na podświadomość obywateli i zniechęcić ich do działań
Mamy tu podobną sytuację jak w wypadku pewnych zakazów i nakazów religijnych, które można rozumieć dosłownie lub przenośnie. Można zresztą przestrzegać danego przykazania interpretując je dosłownie, ale jednocześnie widzieć ukrytą w nim pewną ogólną prawdę. Zacznijmy od prostego przykładu, który nie wzbudzi chyba niczyich wątpliwości. Gdy Jezus mówi w ewangeliach (cytuję Ewangelię według Świętego Mateusza w przekładzie Anny Świderkówny): „Nie zapala się lampy po to, by ją wsadzić pod korzec, lecz stawia się na świeczniku, i świeci wszystkim, którzy są w domu”, nie poucza nas, jak powinniśmy postępować z lampą, lecz odwołuje się do przykładu z życia codziennego, żeby przekonać uczniów, że to, co jest szczególnie ważne dla świata, nie powinno pozostawać w ukryciu. Myśl, że to zdanie można by traktować jako praktyczną wskazówkę, jest na tyle absurdalna, że wykorzystał ją Buñuel w zawierającym wiele aluzji do Nowego Testamentu filmie Droga Mleczna. Dwóch wędrowców przybywa tam na nocleg do gospody. Właściciel zajazdu wnosi im do pokoju zapaloną lampę i chowa ją do szafy, lecz jeden z wędrowców wyjmuje ją i poucza oberżystę cytując powyższy werset. Niezwykłość i komizm tej sceny wynika właśnie z dosłownego potraktowania przypowieści.
Nowy Testament nadaje czasem przenośny sens przykazaniom zawartym w Pięcioksięgu Mojżeszowym. Na przykład w należącej do Pięcioksięgu, Księdze powtórzonego prawa czytamy (w przekładzie ks. Michała Petera): „Nie zawiążesz pyska wołowi młócącemu zboże”. Chodzi tu o dość prymitywny rodzaj młocki polegający na przepędzeniu wołu po warstwie wysuszonego zboża. W przykazaniu znajduje wyraz dobroć dla zwierząt: chodzi o to, by nie narażać wołu na męki Tantala, jakie odczuwałby brodząc w kłosach, a nie mogąc ich skosztować. Natomiast święty Paweł w jednym z listów do Tymoteusza powołuje się na ten werset, by przekonać adresata, że przełożeni Kościoła, a zwłaszcza nauczyciele, zasługują na szczególny szacunek. Innymi słowy, starotestamentowe przykazanie zyskuje tu ogólniejszy sens: komuś, kto wykonuje ciężką i pożyteczną pracę, należą się pewne, jak powiedziałby dzisiejszy psycholog, wzmocnienia pozytywne.
W źródłach starożytnych można znaleźć wiele rozważań na temat symbolicznego sensu licznych zakazów i nakazów, które obowiązywały pitagorejczyków, członków założonego w południowej Italii pod koniec VI wieku przed Chrystusem bractwa filozoficznego. Bardzo trudno odróżnić tu fakty od zmyśleń: życie pitagorejczyków było otoczone tajemnicą, a poza tym Pitagoras i jego uczniowie byli bohaterami niezliczonych dowcipów i żartobliwych utworów, które w późnej starożytności traktowano jako poważne źródła informacji. Oto niektóre z przestrzeganych rzekomo przez pitagorejczyków reguł wraz z przypisywanym im ukrytym sensem.
Pitagorejczykom nie wolno było siadać na korcu. Już drugi raz dzisiaj spotykamy się z tym przedmiotem, wchodzącym wówczas najwyraźniej w skład wyposażenia domu. Był to duży pojemnik, którym odmierzano dzienną rację zboża (również zwaną korcem) przysługującą każdemu z domowników. Gdy go nie używano, stał gdzieś w kącie z otworem zwróconym do dołu. Zakaz siadania na nim oznaczał, że nie wolno ustawać w zapewnianiu domowi stałego dopływu pożywienia.
Nie wolno było rozgrzebywać ognia nożem. Miało to symbolizować zakaz drażnienia złośliwymi słowami człowieka pałającego gniewem. Talmud posuwa się w ostrożności jeszcze dalej niż pitagorejczycy i radzi, by nawet nie uspokajać człowieka, póki nie przejdzie mu atak wściekłości. Może taki właśnie symboliczny wydźwięk ma napis na gaśnicy pianowej: Nie polewać urządzeń pod napięciem?
Pitagorejczykowi wybierającemu się za miasto nie wolno było zawracać z drogi (w wielu kulturach, również w naszej, mamy do czynienia z podobnymi przesądami). Ten zakaz ma głębszy sens moralny: człowiek, który ma umrzeć, nie powinien żałować życia i bać się śmierci.
Dość oczywisty z punktu widzenia higieny jest zakaz wkładania jedzenia do nocnika. Zgodnie z jego przenośną interpretacją nie należy mądrze i subtelnie przemawiać do ludzi mających złą duszę. Trudno tu uniknąć skojarzenia z mającymi ten sam wydźwięk słowami Ewangelii o rzucaniu pereł przed wieprze.
Najsławniejsze przykazanie Pitagorasa mówiło, że należy wystrzegać się bobu. U autorów starożytnych spotykamy rozmaite objaśnienia tej zasady. Jedni twierdzą, że oznacza ona zakaz udziału w życiu politycznym, gdyż niegdyś losowano urzędy za pomocą ziarenek bobu. Inni uważają ją za nakaz wstrzemięźliwości seksualnej, gdyż ziarna bobu mogą kojarzyć się z jądrami. Jeszcze inni zaprzeczają istnieniu takiej reguły i twierdzą, że Pitagoras zalecał bób jako jarzynę wyjątkowo zdrową i pożywną.
Warto tu przytoczyć historię, którą opowiada Jamblich w dziele O życiu pitagorejskim (wyszło ono w przekładzie Janiny Gajdy-Krynickiej w zbiorze Żywoty Pitagorasa, Wrocław 1993). Tyran Syrakuz Dionizjusz Starszy kazał żołnierzom przyprowadzić grupę pitagorejczyków, gdyż chciał poznać ich doktrynę. Pitagorejczycy nie mieli ochoty na rozmowę z władcą i uciekali przed żołnierzami, ale drogę im zagrodziło pole bobu. Pamiętając o nakazie, by trzymać się z daleka od tej rośliny, zatrzymali się i prawie wszyscy zginęli w walce z żołnierzami. Pozostał tylko Myllias i jego żona Timycha. Zaprowadzono ich przed tyrana, który obiecał im wolność, jeśli mu tylko wyjaśnią, dlaczego ich towarzysze nie chcieli podeptać bobu. Myllias odrzekł: „Oni woleli umrzeć, niż podeptać bób, a ja wolałbym podeptać bób, niż wyjawić ci przyczynę!”
Jeśli nawet Dionizjusz nie był w stanie poznać sekretnych nauk pitagorejskich, trudno mieć nadzieję, że my po tylu wiekach odkryjemy prawdę. Zbytnim optymistą był pewien XIX-wieczny uczony, który twierdził, że zrozumiał moralny sens wszystkich przykazań pitagorejskich z wyjątkiem jednego, wobec którego czuł się bezradny: Należy pluć na obcięte włosy i paznokcie, natomiast nie wolno oblewać ich moczem. Akurat ta reguła wydaje mi się zresztą dość łatwa do zinterpretowania: trzeba okazywać pogardę ciału (uważanemu przez pitagorejczyków za więzienie duszy), ale nie wolno go brukać rozwiązłością.
Ostatnio na różnych opakowaniach widnieje napis: Najlepiej spożyć przed końcem ... W zasadzie powinno po nim następować oznaczenie miesiąca i roku, ale zwykle znajduje się ono gdzie indziej. Sądzę, że zdanie ma sens i bez tego dodatku: można je traktować jako wezwanie do korzystania z uroków życia, zanim śmierć nas ich pozbawi. Myśl ta jednak byłaby obca pitagorejczykom, którzy mieli skłonności ascetyczne i wierzyli w wędrówkę dusz.
Mikołaj Szymański
zgłoś uwagę
Przeglądaj encyklopedię
Przeglądaj tabele i zestawienia
Przeglądaj ilustracje i multimedia