Jidysz
 
Jidysz
W trosce o powiększenie kręgu nabywców książek, wydawcy reklamując je podkreślają przesadnie ich przystępność. Niedługo się okaże, że dzieła Husserla są szczególnie wskazane dla starszych klas szkoły podstawowej.
„Niniejszy podręcznik (...) jest pierwszą tego typu książką przeznaczoną dla przeciętnego Polaka pragnącego poznać ten język” — czytamy na okładce wydanej w tym roku przez Uniwersytet Jagielloński książki Magdaleny Joanny Sitarz Jidysz. Podręcznik nauki języka dla początkujących. Zastanawiam się, czy przeciętny Polak nie pogardzi książką „przeznaczoną dla przeciętnego Polaka”. My, przeciętni Polacy, mamy w końcu swój honor!
„Podręcznik nie wymaga przygotowania językoznawczego” — zapewnia dalej notka na okładce. Boję się jednak, że wielu czytelników może mieć problemy już na samym początku, w związku z tabelą, która przedstawia używaną w jidysz wersję alfabetu hebrajskiego. Ponieważ prawie wszystkie głoski jidysz mają swe dokładne odpowiedniki w polskim systemie fonologicznym, najprościej by było podać odpowiadające im polskie głoski. Pani Sitarz robi jednak inaczej. Na przykład przy kombinacji liter, która naprawdę odpowiada polskiemu „dż”, czytamy: „transkrypcja międzynarodowa: [j]; transliteracja polska: „g”. Podejrzewam, że ktoś, kto przy jednym połączeniu liter przeczyta: „transkrypcja międzynarodowa: [ey]; transliteracja polska: ey lub aj”, a przy następnym: „transkrypcja międzynarodowa: [ay]; transliteracja polska: ay lub ej”, będzie się długo zastanawiał, które zestawienie znaków wymawia się „aj”, a której „ej”.
Mimo tych niejasności, wynikających z zamiaru skrupulatnego przestrzegania konwencji przyjętych przez językoznawców, omawiany podręcznik nie jest trudny w użyciu. Jego wielką zaletą są pojawiające się często informacje o historii jidysz i o życiu codziennym posługujących się tym językiem Żydów.
Jidysz wywodzi się ze średniowiecznej niemczyzny i nadal jest w znacznym stopniu zrozumiały dla kogoś, kto zna niemiecki. Występuje w nim jednak również sporo wyrazów i zwrotów hebrajskich, a czasem aramejskich. Zwroty takie są często cytatami z Biblii lub Talmudu. Hebraizmy i arameizmy zapisuje się nie według reguł pisowni jidysz, lecz zgodnie z ortografią tych języków starożytnych. Ogólny efekt bardzo mi się kojarzy z barokową polszczyzną, pełną słów łacińskich i cytatów z antycznych pisarzy.
Takie właśnie wrażenie robi dobra, klasyczna literatura pisana w jidysz, na przykład książki Szolema Alejchema lub Icyka Mangera.
Inny model języka propagowano natomiast w Związku Radzieckim, gdzie stworzono nad Amurem Żydowski Obwód Autonomiczny. W wychodzącej tam prasie unikano wyrażeń hebrajskich, a te, które stosowano, pisano według ortografii jidysz, aby ułatwić ich odczytanie osobom nie znającym świętych języków.
Jak zauważa pani Magdalena Joanna Sitarz, w radzieckim jidysz pojawiło się wiele nowych słów. Na przykład odpowiednikiem rosyjskiego słowa subotnik, oznaczającego nieodpłatną, rzekomo ochotniczą pracę w soboty, jest szabasnik — słowo szokujące dla religijnego Żyda, dla którego wszelka praca w szabas jest grzechem.
Wyrazy zaczerpnięte z języków słowiańskich występują zresztą w jidysz od wielu setek lat. Babcia to w jidysz bobe, dziadek — zejde, niania — nianie. W słownictwie przyrodniczym spotykamy takie słowa jak jodłe, sosne, koze, flondre i małpke. Po zapożyczenia z polszczyzny sięgali też Żydzi w chwili gniewu, wypominając rozmówcy, że jest szełme, kanalie, a nawet szczerwe.
Te słowa brzmią dla nas zabawnie. Niektóre z nich mają zresztą w jidysz odcień żartobliwy; w poważniejszym kontekście używa się słów wywodzących się z niemieckiego.
Wiele przykładów zastosowania polskich zapożyczeń dla uzyskania efektu komicznego można znaleźć w parodiach sławnych polskich wierszy w wydanym w 1907 roku tomie Próbki antologii żargonowej. Ojciec zadżumionych nazywa się tam A Tate der Choleryczne, ŚwiteziankaA Baletnice, a CzatyA Obławe (cytuję za książką Marii Brzeziny Polszczyzna Żydów).
Wpływ języków słowiańskich na jidysz widoczny jest nie tylko w słownictwie, lecz także w gramatyce. Przykładem może być użycie zaimka zwrotnego. O ile w niemieckim, jak w innych językach zachodniej Europy, mówi się — w dosłownym przekładzie — ja myję mnie, ty myjesz ciebie, o tyle w jidysz: ja myję się, ty myjesz się. W niemczyźnie dwa przeczenia w jednym zdaniu kasują się nawzajem, w polszczyźnie i w jidysz — nie. Dlatego po niemiecku mówi się: „Mam żadne problemy”, a w polskim i w jidysz: „Nie mam żadnych problemów”. Ale czy słyszał ktoś kiedyś takie zdanie z ust Polaka albo Żyda?.
Przypomina mi się w związku z tym anegdota o sesji naukowej, na której ktoś zastanawiał się nad ciekawym faktem, że w wielu językach podwójne przeczenie oznacza potwierdzenie, natomiast w żadnym języku podwójne potwierdzenie nie oznacza zaprzeczenia. Prelegentowi przerwał głos z sali: „Dobra, dobra!”
Nie należy zapominać, że kontakty między jidysz a polszczyzną wzbogaciły również nasz język o nowe wyrazy. Pech chce, że wiele tych zapożyczeń zawdzięczamy gwarze złodziejskiej. W związku z tym dostojne słowa, które jidysz przejął z hebrajskiego, budzą w nas często niemiłe skojarzenia. Na przykład hebrajskie wyrażenie din tora, oznaczające „sąd Tory”, czyli sąd rabiniczny rozstrzygający kwestie religijne, dało w polszczyźnie dintojrę, a hebrajskie słowo machaloget — podział, spór — które w Talmudzie oznacza często kontrowersję między uczonymi rabinami, przejęte przez jidysz jako machlojkes, zrodziło nasze machlojki.
Na zakończenie opowieść z życia dawnych użytkowników języka jidysz, dokładniej mówiąc — z życia pozagrobowego.
Kilku chasydów z małego miasteczka w nagrodę za cnotę i pobożność dostało się do raju. Rzecz jasna, radowała ich perspektywa rajskiego życia, ale szczególnie cieszyli się na to, że zobaczą swego rabina, który przed nimi pożegnał się z życiem. W centrum raju znajduje się, jak wiadomo, wielka akademia, w której najwięksi rabini wszech czasów toczą dyskusje nad interpretacją Tory. Nasi chasydzi przez kilka dni słuchali z entuzjazmem tych dyskusji, lecz potem zaczęli się rozglądać za swoim mistrzem. Nie było go w akademii ani w jej pobliżu, dopiero po wielu dniach znaleźli go gdzieś na peryferiach raju w obskurnym pokoiku. Na kolanach siedziała mu skąpo odziana dziewczyna o dość wulgarnej urodzie.
— Jak to, rebe?! — zakrzyknęli chasydzi. — Zamiast dyskutować o Torze z Raszim i Majmonidesem, siedzisz tu z tą babą? Tak wygląda twoja nagroda za bogobojne życie?
— Zawsze was uczyłem — odparł rabin — żebyście patrzyli na wszystko z właściwego punktu widzenia. Kto mówi, że to ma być dla mnie niebo? To ma być dla niej piekło!
Mikołaj Szymański
zgłoś uwagę
Przeglądaj encyklopedię
Przeglądaj tabele i zestawienia
Przeglądaj ilustracje i multimedia